Czy bank może nam coś zabrać po śmierci?

Czy bank może nam coś zabrać po śmierci?

Z usług finansowych korzystamy wszyscy w zasadzie każdego dnia. Częściej nawet, aniżeli byśmy się spodziewali i przypuszczali, będziemy obracać pieniędzmi i to niekoniecznie w formie materialnej. Każdy z nas przecież niemal codziennie płaci kartą debetową albo kredytową lub też realizujemy transakcje online, kupując coś w sklepach internetowych. Przyzwyczailiśmy się do takiej czynności do takiego stopnia, że już w ogóle na to nie zwracamy uwagę. Jednocześnie też każdy z nas będzie mieć jakąś kartę bankomatową no i oczywiście mamy konto w wybranym banku. Nie zawsze jednak zastanawiamy się nad tym, ile bank zabiera po śmierci konkretnemu klientowi, który wcześniej nie przewidział takiej sytuacji. Przede wszystkim warto zauważyć, że jeżeli wcześniej nie zostało to określone poprzez odpowiednie ustalenia, to wtedy bank może przejąć oszczędności. Wszystko, więc zależy tutaj od spadkobierców.

Prawo zawsze zabezpiecza nasze pieniądze

Pamiętajmy o tym, że jeżeli ktoś ma konto w banku i zgromadzone tam oszczędności, to niezależnie od tego, czy są one duże, czy też małe, zawsze będą po śmierci przekazywane spadkobiercom według obowiązujących w Polsce przepisów. Jeżeli więc zastanawiamy się nad tym, ile bank zabiera po śmierci, to wtedy nie musimy się o takie sprawy martwić, ponieważ pieniądze otrzymają dzieci albo małżonek, czy też rodzice i rodzeństwo lub dziadkowie. Jeżeli jednak ich zabraknie, to wtedy majątek przekazany jest pasierbom. Może się też okazać, że ktoś miał fantazję, aby wcześniej ustalić poprzez odpowiednią umowę, że to właśnie bank przejmie oszczędności danej osoby. Są to jednak rzadkie sytuacje, choć hipotetycznie są możliwe.

Złożenie upoważnienia do konta

Warto też zauważyć, że najbardziej rozsądnie będzie po prostu rozumować przezornie. Powinniśmy, więc na wypadek śmierci się zabezpieczyć. Jak w takiej sytuacji działać? Najlepiej po prostu udać się do banku i złożyć tam upoważnienie do konta po naszej śmierci. Wskazujemy tutaj jedną osobę albo kilka w zależności od tego, komu z bliskich ufamy najbardziej.

Powrót na górę